Nim zdążyłem odzyskać wzrok, paparazzi już nie było.
Przed oczami miałem niebieskie plamki, ale widziałem niewyraźną sylwetkę
postaci, która biegła. Był już daleko, nie było sensu go gonić.
Teraz to miejsce będzie oblegane przez napalone nastolatki. Straciłem coś, na czym naprawdę mi zależało. Tutaj tylko mogłem cieszyć się prywatnością. Plamki powoli znikały. Nie wiedziałem dlaczego, ale zacząłem iść w stronę Alyson i brunetki, którą bez wątpienia kiedyś już widziałem. Déjà vu?
- Hmm, Leto śledzisz mnie? – zapytała chłodno, kiedy znalazłem się obok.
- Nie. To czysty przypadek. Poza tym ja byłem tutaj pierwszy – uśmiechnąłem się złośliwie. Odkąd ją poznałem, od razu polubiłem droczenie się z nią.
- Sophie – przedstawiła się brunetka. Nie, nie i jeszcze raz nie.
Może ona mnie nie pamiętała, ale ja ją z pewnością. Albo może to dlatego, że w ciemności nie widziała dokładnie mojej twarzy?
- Jared – odparłem udając obojętność.
Do diabła, spałeś z nią! Jak może być ci obojętna? A ty zawsze musisz wtrącić swoje dwa grosze? Zawsze tak mówisz, kiedy nie masz racji. Może nie pamięta, po co będę przypominał? Idiota.
- Co robicie tutaj o takiej później porze? – przerwałem ciszę.
Sophie odchrząknęła.
- Zabili mojego ojca. A właśnie, Alyson to nie będzie problem to nocowanie? – zwróciła się do blondynki.
- Nie, najwyżej Harry połamie sobie plecy na kanapie. Nie mam pojęcia co on tam robi, ale zapewne niedługo się dowiem. No i Annie jest.
- Współczuję – zaśmiała się cicho.
- Nie masz gdzie nocować? – wtrąciłem się. – Jakby co moje drzwi zawsze otwarte.
Przynajmniej tak odkupisz swoje winy za to, że jej nie pocieszyłeś. A jak myślisz, dlaczego to zaproponowałem? Obie popatrzyły na mnie „spod byka”.
- Spokojnie, nie zgwałcę cię – uśmiechnąłem się.
Sophie westchnęła.
- Może tak będzie lepiej... – zaczęła.
- Jeżeli coś jej zrobisz, to przysięgam że cię osobiście wykastruję – Alyson pogroziła mi palcem dźgając mnie w pierś.
- Za kogo ty mnie masz? Bez przesady. Ale skoro tak stawiasz sprawę, to obiecuję, że bez jej zgody nic jej nie zrobię.
- Ej, wciąż tu jestem.- Przypomniała brunetka.
- Ufasz mu? – Aly podniosła brwi zwracając się do niej.
- Może i nie, ale lepsze to niż noc pod mostem, lub mieć na sumieniu Harrego i jego kręgosłup – zachichotała.
Alyson.
Byłam zmuszona puścić ją z Jaredem. Ja mu nie ufałam, ale ufałam Sophie. Wiem, że się zmieniła. Nie chodzi z każdym do łóżka, co mnie uspokoiło. Zawiał wiatr przez co zrobiło mi się zimno. W końcu byłam tylko w spodenkach i koszulce na ramiączkach. Na dodatek miałam mokre włosy.
- Co ci się stało, Yeti cię zaatakowało? – Jared chwycił mokry kosmyk moich włosów. Mam już druga osobę, której uśmiech mnie denerwuje.
- Ha, ha, zabawne. Sophie idziesz z nim czy ze mną? Nie będę tutaj dłużej stać, bo nie mam w planach być chorą i leżeć w łóżku przez tydzień – tak naprawdę to było mi obojętne czy będę chora czy nie. Chciałam po prostu żeby Leto zniknął mi z oczu. Kiedy skończyliśmy sobie docinać Sophie poszła z nim, a ja wróciłam do samochodu.
Teraz to miejsce będzie oblegane przez napalone nastolatki. Straciłem coś, na czym naprawdę mi zależało. Tutaj tylko mogłem cieszyć się prywatnością. Plamki powoli znikały. Nie wiedziałem dlaczego, ale zacząłem iść w stronę Alyson i brunetki, którą bez wątpienia kiedyś już widziałem. Déjà vu?
- Hmm, Leto śledzisz mnie? – zapytała chłodno, kiedy znalazłem się obok.
- Nie. To czysty przypadek. Poza tym ja byłem tutaj pierwszy – uśmiechnąłem się złośliwie. Odkąd ją poznałem, od razu polubiłem droczenie się z nią.
- Sophie – przedstawiła się brunetka. Nie, nie i jeszcze raz nie.
Może ona mnie nie pamiętała, ale ja ją z pewnością. Albo może to dlatego, że w ciemności nie widziała dokładnie mojej twarzy?
- Jared – odparłem udając obojętność.
Do diabła, spałeś z nią! Jak może być ci obojętna? A ty zawsze musisz wtrącić swoje dwa grosze? Zawsze tak mówisz, kiedy nie masz racji. Może nie pamięta, po co będę przypominał? Idiota.
- Co robicie tutaj o takiej później porze? – przerwałem ciszę.
Sophie odchrząknęła.
- Zabili mojego ojca. A właśnie, Alyson to nie będzie problem to nocowanie? – zwróciła się do blondynki.
- Nie, najwyżej Harry połamie sobie plecy na kanapie. Nie mam pojęcia co on tam robi, ale zapewne niedługo się dowiem. No i Annie jest.
- Współczuję – zaśmiała się cicho.
- Nie masz gdzie nocować? – wtrąciłem się. – Jakby co moje drzwi zawsze otwarte.
Przynajmniej tak odkupisz swoje winy za to, że jej nie pocieszyłeś. A jak myślisz, dlaczego to zaproponowałem? Obie popatrzyły na mnie „spod byka”.
- Spokojnie, nie zgwałcę cię – uśmiechnąłem się.
Sophie westchnęła.
- Może tak będzie lepiej... – zaczęła.
- Jeżeli coś jej zrobisz, to przysięgam że cię osobiście wykastruję – Alyson pogroziła mi palcem dźgając mnie w pierś.
- Za kogo ty mnie masz? Bez przesady. Ale skoro tak stawiasz sprawę, to obiecuję, że bez jej zgody nic jej nie zrobię.
- Ej, wciąż tu jestem.- Przypomniała brunetka.
- Ufasz mu? – Aly podniosła brwi zwracając się do niej.
- Może i nie, ale lepsze to niż noc pod mostem, lub mieć na sumieniu Harrego i jego kręgosłup – zachichotała.
Alyson.
Byłam zmuszona puścić ją z Jaredem. Ja mu nie ufałam, ale ufałam Sophie. Wiem, że się zmieniła. Nie chodzi z każdym do łóżka, co mnie uspokoiło. Zawiał wiatr przez co zrobiło mi się zimno. W końcu byłam tylko w spodenkach i koszulce na ramiączkach. Na dodatek miałam mokre włosy.
- Co ci się stało, Yeti cię zaatakowało? – Jared chwycił mokry kosmyk moich włosów. Mam już druga osobę, której uśmiech mnie denerwuje.
- Ha, ha, zabawne. Sophie idziesz z nim czy ze mną? Nie będę tutaj dłużej stać, bo nie mam w planach być chorą i leżeć w łóżku przez tydzień – tak naprawdę to było mi obojętne czy będę chora czy nie. Chciałam po prostu żeby Leto zniknął mi z oczu. Kiedy skończyliśmy sobie docinać Sophie poszła z nim, a ja wróciłam do samochodu.
***
Już prowadząc ziewałam. Gdy dotarłam do domu dowiedziałam się, że Harry (nie myliłam się) będzie u nas spać. Co ich wszystkich wzięło?
Ponoć w bloku, w którym mieszka ulatania się gaz i nie wiedzą, z którego mieszkania.
Polecali im ewakuację. Zostanie u nas do czasu „odkrycia” miejsca, z którego gaz się ulatnia. Czy oni nie mają większych problemów?
- Harry, masz wybór. Śpisz ze mną, albo łamiesz plecy na kanapie. Co wybierasz? – zagadnęłam zaglądając do lodówki w poszukiwaniu jogurtu.
- Łamię plecy – odpowiedział zdecydowanie.
- Na pewno? Jakby co możesz przyjść. Branoc – mruknęłam i weszłam do mojego pokoju.
Zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Nie miałam pojęcia, że już tak późno. Przebrałam koszulkę i zakopałam się w kołdrze na łóżku. Otworzyłam książkę i zaczęłam uważnie czytać tekst. Nie mogłam się skupić. Byłam zbyt zmęczona. Zamknęłam książkę na tej samej stronie co zaczęłam czytać. Odłożyłam ją na szafkę obok łóżka. W tym samym czasie ktoś wszedł do pokoju. Spojrzałam w stronę drzwi i uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Wiedziałam, że przyjdziesz.
- Nie mogę zasnąć. Mogę? – zapytał nieśmiało.
- Jasne. – Poklepałam miejsce obok. Usiadł na brzegu łóżka.
Czasami wkurzała mnie jego nieśmiałość. Zgasiłam światło, a kiedy on się położył przytuliłam się do niego. Głowę położyłam na jego torsie, prawą dłonią chwyciłam jego i splotłam palce. Uwielbiałam używać go jako misia. W zupełności się do tego nadawał.
Jared.
Uprzejmie przepuściłem ją w drzwiach.
- Nic się tu nie zmieniło, odkąd tutaj byłam – zaczęła.
Czyli jednak pamięta.
- W ciągu tych dwóch lat, niewiele czasu spędzałem w domu. Który chcesz pokój? Masz trzy do dyspozycji, chyba że chcesz spać ze mną.
- Na prawdę nie wybrałam ciebie ze względu na naszą jedną wspólną noc. Musisz wiedzieć, że się zmieniłam. Ale po tym co się dzisiaj stało, wolałabym nie zostawać sama.
- Okej, rozumiem. Ale ja naprawdę nie miałem świńskich zamiarów, ja też się zmieniłem. Dam ci jakąś koszulkę, to założysz ją czy coś... – wszedłem do swojego pokoju i wybrałem jakąś normalną koszulkę. Pachniała moją wodą po goleniu. Jest to koszulka, którą noszę dosyć często. Biała, z okładką albumu „Too Much Pressure” zespołu The Selecter*.
Kiedy Sophie ją założyła, rękawy sięgały jej do łokci, a sama koszulka do połowy uda.
Była niska, ale za to czarująca. Żaden mężczyzna by się jej nie oparł.
- A więc Leto, co się u ciebie zmieniło od naszego wspólnego spotkania? – zagadnęła delikatnie unosząc do góry kąciki ust, tym samym ujawniając swoje urocze dołeczki w policzkach.
- Sporo, ale nie chcesz słuchać tej mieszanki romantyzmu, dramatu, komedii i nawet horroru. Szczerze spać mi się chce, a gdybym to zaczął opowiadać to sam usnąłbym w połowie.
- To dobrze, bo mi też chce się spać. Nie masz nic przeciwko, temu żebym tutaj nocowała?
- Gdybym miał to bym chyba nie zaproponował? Daj spokój, chodź – pociągnąłem ją za rękę w stronę pokoju.
Ona zasnęła całkiem szybko. Ja podparłem się na łokciu i obserwowałem jak śpi. To było coś niesamowitego. Nie lubię jak ktoś patrzy na mnie, gdy śpię lecz sam lubiłem to robić. Hipokryta.
Odgarnąłem włosy z jej twarzy i objąłem ją w pasie. Wzdrygnęła się, ale nie miała chyba nic przeciwko. Wtuliłem się w jej plecy, bez wątpienia byłem tak blisko, że nie tylko słyszała mój oddech, ale też czuła jego ciepło.
*The
Selecter - brytyjski zespół ska, reprezentant sceny 2 Tone. Powstał w
1979 roku w Coventry w Anglii. btw. Jay naprawdę ma taką koszulkę >klik<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz